NBA Christmas Day... Dzień szczególny chciałoby się powiedzieć i taki też był. Drużyna C's bez swojego lidera, Paula Pierce'a ale z powracającym na parkiety Big Baby, a po drugiej stronie parkietu Magic z Nelsonem w S5.
Kibice obu drużyn oczekiwali emocjonującego widowiska, a otrzymali spotkanie stojące na... żenującym poziomie. Gra co chwilę była przerywana przez gwizdki sędziowskie i nie były one wynikiem aptekarskiego podejścia/słabszego dnia arbitrów. To co wyczyniali zawodnicy obu drużyn - pretendentów do mistrzostwa ligi - zakrawało na kpinę. Wyglądali tak jak by wrócili... z polskiej Wigilii (z obowiązkową polską kuchnią i Pasterką). Ospali, niedokładni, zagubieni... bez pomysłu na grę. Mógłbym tak długo ale szkoda mi czasu na opisywanie tego "czegoś" co miało miejsce w pierwszych dwóch kwartach - niech przemówią liczby. Gra zespołowa nie istniała po obu stronach - odpowiednio 5 i 2as dla C's i Magic. Zespołowo tracili natomiast piłki - 14 razy ekipa z Bostonu ("liderem" Rondo - 6 przy... ani jednej asyście!) i 13 razy gospodarze (5 Howard'a - standard w tych spotkaniach).
Stan Van Gundy w połowie drugiej kwarty przy okazji time-out'u mówił o braku ruchu piłką - dlatego też po przeszło 15min gry Magicy mieli punktów 25. Uwagi cocha z O-Town jednak nic nie dały i zawodnicy gospodarzy kontynuowali swoje "przedstawienie" - masa odpalanych rzutów z nieprzygotowanych pozycji + podania do przeciwnika. Zmieniła się jedynie postawa gości, którzy za sprawą zawodzącego do tej pory Rajona Rondo wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie (po akcji 2+1) 28-25. Jak się później okazało był to wystarczający impuls dla jego kolegów i takim sposobem byliśmy świadkami 13-2 run w wykonaniu podopiecznych Rivers'a. Osiem punktów Magic w drugiej kwarcie...
Trzecia kwarta musiała wyglądać inaczej i w istocie tak było. Jednak nie było w niej nic magicznego. Grę gospodarzy ciągnął nieźle spisujący się w tym spotkaniu Vince Carter ale na nic się to zdało gdyż w zielonych koszulkach dobrze spisywali się weterani - KG i Ray Ray. Trzecia kwarta zakończyła się 3-punktowym prowadzeniem zawodników w białych strojach 26:23 - i trzeba dodać, że 13 z tych 26 punktów zostały zdobyte z linii rzutów osobistych...
Ostatnia odsłona to ciągła gonitwa obecnych mistrzów konferencji wschodniej. Bardzo aktywny był Matt Barnes, a Dwight Howard mimo fatalnej postawy w ataku, spisywał się nieźle na bronionej desce. I tutaj wychodzi jedna z przyczyn takiego, a nie innego wyniku - zbiórki. Po trzech kwartach liczba ofensywnych zbiórek Orlando wynosiła 3, słownie TRZY! Gdy dodamy do tego tragiczną wręcz skuteczność w rzutach (33.3% z gry; 19.2% za 3)... jak można wygrać jak punktów z ponowienia brak. Dopiero pod sam koniec, gdy różnica wynosiła 6-8pts, podopieczni SVG bardziej zdecydowanie zaczęli walczyć pod atakowanym koszem. Niestety było już za późno. Nie pozostaje nic innego jak zapomnieć o tym co miało miejsce dzisiaj i czekać na "lepsze jutro". Go Magic!
Na "+"
Vince Carter - 27pts (50% z gry), 5rb, 2as, 4stl
Na "-"
No Comment
Autor:
Allen35 | Data dodania: 25.12.2009, 23:45
niestety przegrali:(
lecz Boston naprawde dobrze zagral, w 2 polowie Magic zagra
lo niezle, mysle ze kg przykryl ryska i to byl kluczowy meczup
Pozdro All
Autor: Robin | Data dodania: 26.12.2009, 12:16
Zabraklo pomocy druzyny sam VC i Rychu wczoraj rzucali zabraklo Howarda ale trudno trzeba sie szykowac na anstepne spotkanie ;]
Autor: Grochu | Data dodania: 26.12.2009, 14:57
Czy ja wiem czy Boston dobrze grał? Cały mecz był słaby. Na pochwałę zasługuje akcja w której SVG pokazał swój geniusz. Większośc z was wie o co chodzi. Carter wjeżdża pod kosz ogarnięty czterema Celtami. Odgrywa piłkę do Lewisa, którego uznano za niegroźnego po fatalnej postawie w meczu. Bonusem był uraz Garnetta. Ta akcja zrobiła nam jeszcze nadzieje. Ale kolejny raz widac że jeśli trójki nie wchodzą to mecz przegrywamy. GO MAGIC!
Autor:
meda11 | Data dodania: 26.12.2009, 15:20
Otóż to Grochu! Brawa dla Mr Puszystego za rozpisanie tej akcji i dla duetu VC&Rysiek, bo wykonali "plan" w 100%
Autor:
Allen35 | Data dodania: 27.12.2009, 0:51
Fakt nieprecyzyjnie napisalem , Boston dobre zagral...w obronie , nawet nie dobrze ale w 1 polowie genialnie , a nam coz 3 nie wpadaly tym razem .
DH12 tradycyjnie mial z perkiem broblemy , cieszy postawa VC , tak jak pisalem wczesniej kluczowy meczup dla mnie do pozycja pf .
Zwyczajnie KG wie ze rysiek zlym 3 point shoterem nie jest i bliziutko przy nim sie ustawia , do tego postawa R. Rondo...
Wg mnie nie ma co dramatyzowac My wygralismy u nich Oni u Nas zdarza sie.
Wazne jest to ze team pomalu sie zgrywa , wychodza ustawiane zagrywki coraz czesciej i tak myslelem ze bedziemy mieli gorszy bilans na poczatku sezonu
P.S. widzieliscie bydlo na trybunach Fakers ja sie zachwywalo??
Pozdro All
Go Magic
Autor: MiqueL17 | Data dodania: 27.12.2009, 5:29
Ehh..Kolejny już żenujący mecz w tym sezonie! Za dużo tych wtop notujemy i nie chodzi mi tu o porażkę, tylko o styl w jakim przegrywamy!
Grochu - nie chwal "Grubasa" bo nie ma za co! Za 1-ną akcje? A gdzie jest Bass? Kolejny mecz gdzie przydałby się twardziel pod koszem na takich zawodników jak, Garnett, Perkins czy Wallace a nasz wspaniały trener dalej swoje!
Autor: LaBlacheOne | Data dodania: 27.12.2009, 11:03
Witam po dłuższej przerwie.
Mam nadzieję, że każdy Święta spędził miło, ciepło i przyjemnie. Zabrakło niestety miłego akcentu (czytaj mecz z Bostonem). Nie dramatyzujmy. I tak mamy jeden z lepszych bilansów w lidze. Cieszmy się tym i bądźmy bardziej optymistycznie nastawieni na nasze kolejne mecze.Będzie dobrze, jeszcze długa droga przed nami do finału. Pozdrawiam
Autor: Grochu | Data dodania: 27.12.2009, 11:58
MiqueL17
Dobrze, że o Bassie wspomniałeś, bo już chyba wszyscy zapomnieli, że ktoś taki u nas jest. Masz rację, że przydałby się. Ale ja tylko zwróciłem uwagę na tą akcję. Nie chwaliłem całej jego pracy. Po prostu na takie coś sam bym nie wpadł i tyle!
Autor: MiqueL17 | Data dodania: 27.12.2009, 12:53
Allen , ogladalem mecz Lakersow z cavs i widac ze kibice jeziorowcow przegrywac nie umia , Wydwizdali i czyms obrzucali swoich
Autor: Grochu | Data dodania: 29.12.2009, 12:40
Wow. Nie wiedziałem o tym. Mam nadzieje, że coś podobnego na Amway Arena się nie wydarzy.