Początek spotkania był niezwykle wyrównany, obie ekipy na zmianę zdobywały punkty i wymieniały się prowadzeniem. Goście z Milwaukee zaczęli odskakiwać mniej więcej w połowie kwarty, kiedy to Magic zatrzymali się na 11 punktach. Bucks zdobyli 11 pkt z rzędu i wyszli na prowadzenie 21 – 11. W połowie kwarty na boisku pojawił się Gortat i trzeba przyznać, że spisywał się bardzo dobrze. Do końca tej części nasi zdołali zmniejszyć straty i po 12 minutach wynik brzmiał 25 – 21 dla Milwaukee.
Druga odsłona nie przyniosła zbyt wiele zmian, goście kontrolowali przebieg spotkania, a Magicy nadal grali nieskutecznie. Gospodarze zupełnie zostali odcięci od rzutów za 3 (1/9 w pierwszej połowie). Kolejne minuty gry dostał Marcin, bo Howard złapał trzeci faul, i wykorzystał je bardzo dobrze notując w połowie spotkania 6 pkt i 6 zb. Po 24 minutach gry wynik brzmiał 49 – 41 dla Bucks, a nasza gra wyglądała bardzo marnie, na dowód statystyki: 14-40 (35,0 %) z gry, 1-9 (11,1 %) za 3.
Po zmianie stron początkowo nic się nie zmieniło, kilka punktów więcej na koncie mieli goście i to oni kontrolowali przebieg spotkania. Tak było do stanu 67- 60 dla Bucks, do zakończenia trzeciej odsłony pozostało wtedy 5 minut. Wtedy to w naszych zawodników wstąpiła "Magiczna Moc". Gracze z O-Town zdobyli 13 pkt z rzędu błyskawicznie niwelując straty i wychodząc na kilkupunktowe prowadzenie. Kluczwą rolę w pogoni Magic odegrał Vince Carter, który zdobył w tej kwarcie 15 pkt. Orlando wygrało tą odsłonę 38 – 25 i przed decydującą częścią prowadzenie było po stronie gospodarzy, a wynik brzmiał 79 – 74.
Ostatnia odsłona to, jak się okazało, była tylko formalność. Nasi zaczęli trafiać za 3, rozpoczął Pietrus, później dwukrotnie Williams (5/5 za 3), a następnie layup Gortata i przewaga wzrosła do 14 pkt. Już wtedy tak naprawdę było widać, że jest po meczu. Bucks nie mieli już sił by się podnieść, a nasi dalej dziurawili kosz trójkami i z zaciętego meczu z pierwszej połowy, kiedy to Magic męczyli się strasznie z przyjezdnymi, zrobił się blowout. Ostatecznie Orlando Magic zwyciężyli 117 – 92.
Najlepsi w obu ekipach:
Orlando: Carter - 25 pkt, Howard - 17 pkt, 10 zb, Williams - 16 pkt, 7 as, Pietrus - 15 pkt.
Milwaukee: Jennings - 20 pkt, Ridnour - 16 pkt, Bogut - 15 pkt, 10 zb, Ilyasova - 13 pkt, 7 zb.
Na pochwałę zasługuje też Marcin Gortat, który spędził na parkiecie 24 min i zaliczył w tym czasie świetny występ: 9 pkt, 7 zb, 2 bl.
Autor: MiqueL17 | Data dodania: 31.12.2009, 4:09
Po kiepskiej 1 połowie meczu w wykonaniu Magic w 2 połowie zrobiliśmy z nich "Kozłów ofiarnych"
Carter do spuły z Williamsem odrobili straty a później był już Magiczny basket co w efekcie przełożyło się na wynik! Krótko podsumowując - zniszczyliśmy Milwaukee aż +25 pkt!
Autor: Rhez | Data dodania: 31.12.2009, 13:41
a gdyby mnie ktoś powiedział, że będzie blow out to bym powiedział, że opił się tekili :D ale ja tam się nie znam :D
Autor: jingles | Data dodania: 31.12.2009, 13:55