Do starcia z Raptors Magic musieli przystąpić bez podstawowego rozgrywającego - Jameera Nelsona (kłopoty z biodrem) oraz bez jego zmiennika - E'Twauna Moore'a (zwichnięty łokieć). Z tego powodu w wyjściowym składzie wyszedł, słabo radzący sobie do tej pory w tym sezonie, Ish Smith (była to 11. różna pierwsza piątka Orlando w tym sezonie). Innym zawodnikiem odpowiedzialnym za rozgrywanie był powracający po kontuzji ręki point forward - Hedo Turkoglu, ale w jego grze zdecydowanie było widać niepewność spowodowaną przerwą. Turek zanotował 8 pkt, 5 zb i 3 as, ale miał najgorszy wynik w kolumnie +/- (-37). W pierwszej piątce wyszedł po raz kolejny także debiutant Andrew Nicholson i był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w ekipie Magic - zdobył 22 pkt (10/14 z gry) i zebrał 7 piłek. Nieźle wypadł też Ish Snith - 13 pkt, 6 as.
Ekipa gości świetnie rzucała zza łuku trafiając 15 razy na 27 prób, wliczając w to celne 9 trójek na pierwsze 10 oddanych. Aż 6 zawodników Raptors zdobyło ponad 10 pkt, a najlepiej punktującym w ich ekipie był DeRozan - 21 pkt. Każdy zawodnik Toronto miał dodatni współczynnik +/-, wprost przeciwnie do graczy Orlando, ktorzy również beznadziejnie wykonywali osobiste - 11/22. Goście byli też zdecydowanie lepsi w zbiórkach i asystach, a ich ławka rezerwowych rzuciła prawie dwa razy więcej punktów niż bench players Magic (60-31).
Mecz od samego początku układał się lepiej drużynie z Kanady i już po pierwszej kwarcie prowadzili oni róznicą 15 pkt (36-21), a ich zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone. Prawdziwa demolka nastąpiła natomiast w ostatniej odsłonie, którą Dinozaury wygrały 36-17, pokonując Magic ostatecznie róznicą 35 pkt (123-88). Nasi ulubieńcy w dotychczasowej historii przegrali u siebie 3-krotnie różnicą co najmniej 35 pkt, dwa z tych spotkań były rozegrane w tym sezonie. Porażka z Raps była piątą z rzędu i jest to najdłuższa taka seria Orlando w tym sezonie. Bardzo nieudany mecz zanotowal JJ Redick, który trafił tylko 2 z 12 rzutów z gry, pudłując między innymi kilka prób gdy przeciwnicy byli jeszcze w zasięgu Magic.
"Byliśmy osłabieni i zawodnicy musieli grać w innych rolach i inną ilość minut niż zwykle. Toronto szybko rzucili kilka koszy, które powaliły nas na kolana. Staraliśmy się odmienić losy meczu zmianami personalnymi czy zmianami krycia, ale oni po prostu trafiali. To po prostu jedna z takich nocy." - powiedział trener Magic, Jacque Vaughn.
Magic przegrali z Raptors w tym sezonie już 3 razy. Ostatnią szansę na rewanż i uniknięcie sweepa nasi ulubieńcy będę mieć pod koniec stycznia. Kolejny mecz z kolei Magic zagrają w Sylwestra z Miami Heat. Nasi lokalni rywale również mają słabszy okres i przegrali ostatnie 2 spotkania, jednak ciężko się spodziewać by Magic w obecnej formie powalczyli z Mistrzami NBA...
Autor: piotrek027 | Data dodania: 31.12.2012, 0:34
Padłem w połowie, ale wcale nie żałuje, bo tam jeszcze z Hornets mogę przeboleć, z Wiz już ciężej, ale to był wyjazd, a teraz z Raps - zupełna PORAŻKA. Jesteśmy w dołku i ciężko będzie się z niego wygrzebać dość szybko, ze względu na trudny terminarz. Przed sezonem wielu spodziewało się chyba takiej gry Magic, jednak oni już zdążyli nas przyzwyczaić do pewnego poziomu i to też ma teraz wpływ na nasze narzekania. A może tak jak pisał Kimi - zbieramy siły na Heat? :D