Od 1989 roku kiedy to Orlando Magic przystąpili do NBA aż do dziś, w okresie świątecznym (25-26 grudnia) wystąpili aż 22 razy (20 sezonów, w dwóch grając i 25. i 26. grudnia). Pierwszy raz, gdy nie pojawili się na parkiecie w święta było to w roku 1998, ale oprócz nich nie zagrała także reszta ligi, ponieważ wtedy trwał Lockout, a NBA wznowiła rozgrywki dopiero w lutym…
W kolejnym sezonie (99/00) jak i dwóch innych (04/05, 06/07) nasi ulubieńcy mieli wolne i w pełni mogli skoncentrować się na spędzeniu tego czasu ze swoimi rodzinami. W tym sezonie, a dokładniej za kilka dni będzie podobnie, ponieważ pierwszy raz od 7 lat Magicy nie zagrają ani w pierwszy, ani w drugi dzień Bożego Narodzenia.
25. grudnia większość meczy przeważnie transmitowana jest w ogólnokrajowej telewizji (ABC, ESPN), dzień później liga daje nam bardziej obszerne zestawienie, ale już bez tak ciekawie zapowiadających się spotkań jak chociażby dobę wcześniej.
Drużyna z Florydy 13-krotnie grała 26. grudnia, a 9 razy na parkiet wychodzili w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, ich ogólny bilans świąteczny jest niekorzystny (10-12). Jeśli biorąc pod uwagę kiedy grali to 5-8 mamy w meczach rozegranych tuż po Wigilii, a w drugi dzień świąt jest to 5-4.
Gospodarzami w tym czasie byliśmy aż 13-krotnie, a 9 razy Boże Narodzenie (w tym 2-krotnie połowę świąt) gracze Magic spędzali poza Orlando.
Były zacięte pojedynki, zwycięskie blowouty, jak i zawstydzające porażki, ale zawsze to fajnie obejrzeć swoich ulubieńców w tym wyjątkowym czasie. Póki co nasze świąteczne granie jest wstrzymane (w tym sezonie gramy tuż przed i po świętach), ale miejmy nadzieję, że już w kolejnym sezonie w terminarzu będziemy widnieć 25. lub 26. grudnia.
W ostatnich latach często grywaliśmy w Boże Narodzenie, a ja powrócę do kilku spotkań kiedy to już byłem kibicem Orlando. Wcześniejszych meczy nie oglądałem, ale po boxscore’ach można wywnioskować, że było ciekawie (93-95 z Bulls, zwycięstwo po dogrywce z Washingtonem, czy 92-90 z Rockets).
Ja zacznę od sezonu 2009/10 kiedy to mierzyliśmy się z Bostonem. Między Magic a Celtics stworzyła się mała rywalizacja (o prym w Eastern Conference, a wcześniej zacięta seria Play-Offs), a doszło do tego świąteczne granie. Orlando wzmocnione Carterem, a Celtics bez Pierce’a, na którego tego popołudnia liczyć nie mogli. Niestety słaba skuteczność z gry (33%), brak trójek w systemie Stana Van Gundy’ego (5/26), w połączeniu z foul-trouble trio Howard-Nelson-Carter sprawiło, że przegraliśmy ten mecz. Końcówka była zacięta, ale C’s to doświadczona ekipa i nie dała sobie odebrać ciężko wypracowanego zwycięstwa.
Rok później mieliśmy okazję do rewanżu i tym razem udało się pokonać "Koniczynki". Już bez Cartera, Gortata i Pietrusa, ale za to z J-Richem, Arenasem i ponownie Turkoglu w składzie udało się wygrać 86-78. U gości z kolei bez Perkinsa i Rondo, ale za to z O’Nealem, który zacierał ręce na pojedynek z Howardem. Zarówno Dwight jak i Shaq zaliczyli kiepskie spotkania, ponieważ obaj mieli kłopoty z faulami, Howard w 33 minuty zaliczył 6 pkt i 11 zbiórek (5 fauli), natomiast O’Neal w niespełna 13 minut złapał 6 przewinień i skończył mecz mając na koncie 2 punkty i 1 zbiórkę. Magic rozpoczęli mecz od runu 13-0, co później zostało odrobione przez gości bez potrzeby brania time-outu. Celtics z czasem osiągnęli przewagę, ale pod sam koniec dwie bardzo ważne trójki Nelsona i celny rzut z półdystansu Redicka na +4 (82:78) dały nam końcowe zwycięstwo.
Na tym nasze świąteczne pojedynki z Bostonem się skończyły (może jeszcze kiedyś powrócą). Rok później NBA z powodu Lockoutu wystartowała 25. grudnia (lepszego prezentu kibice NBA nie mogli sobie wymarzyć) i mierzyliśmy się w Oklahomie z tamtejszymi Thunder.
Prawie całe 48 minut pod kontrolą gospodarzy prowadzonych przed Duranta (30 pkt) i pewne zwycięstwo 97-89 (wynik nie musi tego potwierdzać). Magicy na pocieszenie dzień później pokonali Houston Rockets.
W ubiegłym roku będący w pierwszym roku przebudowy Magic przegrali u siebie 94-97 (drugi dzień Bożego Narodzenia, już nie na ABC) z New Orleans Hornets, ale emocji nie brakowało dzięki crunchtime. Nasi ulubieńcy mieli szanse wyjść na prowadzenie, ale rzut Afflalo został zablokowany przez Robina Lopeza. Następnie dwa osobiste trafił Vasquez, a w ostatniej akcji rzutem za 3 do dogrywki próbował doprowadzić Vucević, jednak nie trafił...
W tym roku w święta mamy wolne, ale to nic, bo w okresie świątecznym (aż do sylwestra) grać będziemy i to wszystko u siebie. Zaczniemy za parę godzin z Kings, a zakończymy w ostatnią noc tego roku meczem z Golden State.
Magic powoli się zbroją i (oby!) już za rok lub dwa zapukają do PlayOffs, a będąc młodą, ciekawą drużyną, którą fajnie się ogląda może znów zobaczymy naszych ulubieńców na parkiecie podczas Bożego Narodzenia.