Przed meczem z Sixers (i to u siebie!!!) nikt z nas nawet nie myślał o tym, że Magic mogą ten mecz przegrać. Niestety, po porażkach z Jazz i Celtics nasi ulubieńcy nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć i mimo zmian w pierwszej piątce (Payton i O'Quinn zamiast Fourniera i Frye'a) przegrali to spotkanie, w którym dostosowali swoją grę do słabiutkiej gry gości, a ostatecznie zagrali jeszcze gorzej od nich, bez zaangażowania i chęci. Tym samym takie "orły" jak Covington czy Sims mieli w tym spotkaniu double-double. Nie pomogły 23 pkt Oladipo czy solidne double-double Vucevica - 19 pkt, 17 zb. Była to czwarta porażka Magic pod rząd.
Kolejny mecz gracze ze środkowej Florydy grali z Celtics, ponownie u siebie. 17 pkt przewagi po pierwszej kwarcie, kolejne 6 dodane po drugiej i jeszcze 2 po trzeciej. Wychodząc na ostatnie 12 minut Magic mieli 25 oczek przewagi! Gdyby ktoś powiedział mi wtedy, że goście są w stanie zagrozić jeszcze gospodarzom w tym meczu - popukałbym się w głowę... A jednak, Magic w tym sezonie robią niestworzone rzeczy w ostatnich kwartach, tak też było i tym razem. Celtics zdołali dojść na 3 pkt, na szczęście gracze Orlando zdołali dowieźć to zwycięstwo wygrywając ostatecznie 100-95. Mimo to wynik 35-15 ostatniej kwarty nie wygląda fajnie. Oladipo trafił w tym spotkaniu 2 z 15 rzutów z gry... Najlepiej punktował Harris - 19 pkt, a double-double zaliczyli Vucevic - 18 pkt, 12 zb oraz O'Quinn - 18 pkt, 13 zb. Payton miał 12 pkt i 7 ast.
Po meczu z Cavs nikt nie spodziewał się zbyt wiele, tym bardziej, że wcześniej w tym sezonie drużyna z Ohio zdeklasowała rywali z Orlando. Jednak przez 3 kwarty obie ekipy grały na równi. Pod koniec trzeciej odsłony Harris wdał się w utarczkę słowną z Jamesem, przez co - jak stwierdził sam zainteresowany - deaktywował jego "chill mode". Efekt - ostatnia odsłona to wynik 15-14 w starciu LeBron James - Orlando Magic... Reszta graczy Cavs dorzuciła 12 oczek i Magic musieli uznać wyższość rywali. W całym spotkaniu James zdobył 29 pkt, choć spudłował wszystkie 5 prób zza łuku. Jego bezpośredni oponent Harris zdobył 16 pkt na słabej skuteczności 7/16.
Ostatni mecz minionego tygodnia to starcie z Hornets na ich terenie. Było to dość spokojne zwycięstwo Magic, choć ponownie w ostatniej kwarcie zdarzył się przestój i ponad 4 minuty bez punktów. Ostatecznie jednak trójka Harrisa dała Magic komfort wyższej przewagi i to gracze z O-Town wywieźli zwycięstwo z Charlotte. To cenne zwycięstwo, bo jego brak oznaczałby, że Szerszenie wyprzedziłyby Magic w tabeli. Patrząc na rywali - byłby to dla nas po prostu wstyd.
-----
Przed nami tydzień z czterema spotkaniami, dwa razy po back-to-back. Ile z nich jest do wygrania? Wszystkie...
Na początek starcie z Heat, Magic przegrali z nimi na początku sezonu, ale nie było to druzgocące zwycięstwo rywali. Teraz na ich terenie nie będzie łatwo, ale Magic powinni powalczyć o odzyskanie honoru na Florydzie. Bo Wade, Deng i spółka wcale nie radzą sobie w tym sezonie bardzo dobrze.
Dzień później wracamy do O-Town by zmierzyć się z Pistons. W obecnym sezonie Magic już raz z nimi wygrali, teraz gdy w drużynie rywali nie ma już Josha Smitha powinno być jeszcze łatwiej. Detroit mają jeden z najgorszych bilansów w lidze, nie można z nimi przegrać.
Pierwszy mecz w nowym roku to starcie z gośćmi z Brooklynu, będzie to szansa na rewanż za porażkę z początku listopada. Nets zawodzą, choć ich bilans na chwile obecną daje im awans do playoffs. Jeśli Magic nadal myślą o rozgrywkach posezonowych - Sieci będą jednym z ich głównych rywali, dlatego zwycięstwo w tym meczu to konieczność.
Na koniec tygodnia, dzień po starciu z Nets, do Orlando przyjadą Szerszenie. Wygraliśmy z nimi w minionym tygodniu, trzeba wygrać również w przyszłym. Ta drużyna to Walker, Big Al i... długo, długo nic.
-----
Czwarte kwarty to wielki problem Magic. Miniony tydzień stał pod kątem zmian w pierwszej piątce, czy te zmiany w końcu przyniosą upragnione zwycięstwa w nadchodzącym tygodniu? Czy w końcu Magic będą grać co mecz przez 48 minut? Na to liczymy! GO MAGIC!!!