Nick Anderson to pierwszy zawodnik, którego Magic wybrali w drafcie. Jako drużyna przystępująca do ligi w 1989 roku team z O-Town miał 11. pick i wybrał z nim właśnie Nicka Andersona.
Nie będę przytaczał wielu konkretów z kariery Andersona w Orlando, bo każdy szanujący się fan drużyny ze środkowej Florydy zna tego jegomościa. I niestety wielu kojarzy go z pewnego feralnego wydarzenia...
Mniej osób pamięta pewnie, że to właśnie Anderon był pierwszym wybranym przez Magic graczem w drafcie. Jeszcze mniej osób wie, że to on jako pierwszy w szeregach Orlando zdobył 50 pkt w meczu. W meczu, w którym grał jako rezerwowy. W przedostatnim meczu sezonu 92/93. Trafił wtedy 17 z 25 rzutów z gry, a Magic wygrali z Nets 119-116.
Anderson spędził w Orlando Magic 10 sezonów. Był jednym z filarów drużyny, która awansowała do Finałów NBA w 1995 roku. To on ukradł piłkę Jordanowi w
sławnej akcji z drugiej rundy tych playoffów. Bez niego Magic nie byliby tak dobrzy i pewnie nie awansowaliby do Finałów.
Tak... Teraz nadszedł czas na przypomnienie tych 4 nietrafionych osobistych w meczu nr 1 Finałów z Rockets. Nie wiem co by się stało gdyby trafił chociaż jeden. Nikt nie wie. Może Magic byliby Mistrzami 95, a może byłoby 1-4. Albo 2-4. Albo 3-4. Nie ma to znaczenia. Stało się. Tak jak staje się wiele rzeczy w NBA, jak choćby spotkanie z parkietem twarzy Dunna sprzed kilku dni. On też tego nie chciał. Skala i kategoria inna, ale "niechcenie" podobne.
Nick Anderson jest cały czas związany z Orlando Magic. Ostatnie 3 sezony swojej kariery spędził w Sacramento i Memphis, ale to Magic są w jego sercu. Nick jest twarzą Magic i promuje drużynę.
Dla mnie Nick Anderson to symbol. Człowiek, który zrobił i robi bardzo dużo dla Orlando Magic. Powiedziałem kiedyś, że jeśli ktoś zasługuje na zastrzeżenie swojego numeru w Orlando Magic to jest to właśnie Anderson. I wciąż się tego trzymam. Szkoda, że Magic tego nie zrobili, bo Anderson zrobił dla tej drużyny bardzo, bardzo dużo.
I pierdolić te osobiste...
Nick Anderson jest LEGENDĄ Orlando Magic!