Ostatnie 10 meczów Orlando Magic:
Bilans: 7-3
@ Heat (L) 95-121
vs Spurs (W) 127-111
vs Bulls (W) 114-108 (po dogrywce)
vs Thunder (L) 113-127
vs Knicks (W) 118-100
@ Cavs (W) 116-109
@ Pistons (W) 112-109
@ Hawks (L) 92-109
vs Nets (W) 108-81
vs Jazz (W) 115-107
Wyróżniający się zawodnicy Orlando w tych 10 spotkaniach:
- Paolo Banchero: 21,6 pkt, 6,6 zb, 6,1 ast, 36% za 3, 69% FT (tylko...)
- Franz Wagner: 20,1 pkt, 5,2 zb, 4,6 ast, 28% za 3 (znów...)
- Jalen Suggs: 12,1 pkt, 43% za 3 (!!!)
- Mo Wagner: 11 pkt, 4,7 zb, 200% energii :D
Minione 10 spotkań to dwa wydarzenia po drodze - trade deadline oraz All-Star Weekend. Jeśli chodzi o graniczną datę wymian - dla nas była najnudniejsza od lat. Jeff Weltman nie wykonał absolutnie żadnego ruchu, co jest pierwszą taką sytuacją w jego karierze w Orlando. Magic przeczekali spokojnie okienko transferowe i postanowili spokojnie dograć obecnym składem sezon do końca, a Weltman podkreślał, że ważny dla niego jak i całej ekipy zarządzającej jest rozwój graczy i obserwacja oraz kalkulacja tego ile mogą dać drużynie w przyszłości.
All-Star Weekend miał kilka akcentów związanych z Orlando, ale niespecjalnie chce mi się je rozwijać, dlatego z kronikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że Konkurs Wsadów wygrał (drugi rok z rzędu) broniący obecnie barw zaplecza naszych ulubieńców w G-League - Osceola Magic - Mac McClung, ale sam konkurs był po prostu poprawny. W żenującym Meczu Gwiazd zakończonym wynikiem 211-186 dla Wschodu wystąpił Banchero, zagrał 19 minut z ławki i zanotował 6 pkt, 9 zb (najwięcej w drużynie) i 5 ast. Były jeszcze występy naszych w Rising Stars, ale wierzę, że zainteresowani dotrą sami do opisu tych wydarzeń ;-) Aha - te świecące parkiety są fatalne, NBA - nie idźcie tą drogą!
Dla Magic minione 10 spotkań nie było łatwe, ponownie dawały się we znaki lekkie urazy, a mecze opuścili Fultz, Banchero (tu na szczęście po prostu choroba, wcześniej zagrał dwa mecze będąc nie w pełni sił), Suggs, Harris, a wciąż od gry odsunięty jest Isaac po urazie kolana - na szczęście obyło się bez uszkodzeń i defensor jest w statusie back-to-back.
Nasi ulubieńcy przegrali z Miami i Oklahomą i powiedzmy, że te porażki można było wliczyć w koszta, ale wpadka z Atlantą grającą bez Younga była jednak sporym zawodem, ale to jeden z tych meczów, gdzie nic nie szło i którego nie dało się wygrać. Cieszy srogi rewanż na Nets, którzy w tym spotkaniu nie istnieli, cieszą również wygrane po ciężkich bojach z teoretycznie słabszymi rywalami jak Bulls, Pistons czy Jazz, z którymi gracze z O-Town musieli się nieźle namęczyć, ale ostatecznie dowieźli wygrane, co jest bardzo ważne w kontekście walki o TOP 6 na Wschodzie, a może i coś więcej, bo różnice w tabeli są naprawdę niewielkie.
Graczem, który szczególnie zapadł mi w pamięć po tych 10 spotkaniach jest Mo Wagner. Energia, walka, zaangażowanie, ale i pokora kiedy trzeba. Gdy starszy w braci Wagnerów wchodzi na boisko to możemy być pewni, że zaraz zobaczymy go pakującego piłkę do kosza i biegnącego z rozdziawioną z radości paszczą. Świetny energizer, wulkan energii, a miał być tylko wsparciem dla młodszego braciszka. Fantastyczny team-mate, który daje realną wartość drużynie.
Banchero standardowo robi swoje, w omawianym okresie czasu sporo zbierał i asystował. Wagner znów przestał trafiać trójki, ale robi swoje i dostarcza te średnio 20 pkt na mecz, szczególnie ze Spurs i Bulls wszedł na fajny poziom. Zdarza się jednak, że znika na długie fragmenty, powinien częściej brać grę na siebie, szczególnie gdy zastój ma Banchero. Obaj czasem za długo przetrzymują piłkę, ale to może być trochę uwidoczniony brak klasowego rozgrywającego. Pytanie czy pozyskamy takiego latem...
Co dalej? Kluczowa faza walki o playoffs. To, że będziemy w ósemce wydaje się niemal pewne, nikt nie bierze pod uwagę innej opcji. Ale my chcemy więcej, chcemy TOP 6 by uniknąć play-in i to powinien być plan minimum. Ale można powalczyć o więcej. Heat, Pacers, Knicks czy 76ers bez Embiida to ekipy, z którymi powinniśmy nawiązać walkę o miejsca 4-6. Szczególnie, że po ciężkich fragmentach sezonu teraz na papierze mamy słabszych rywali.
Wystarczy spojrzeć na 3 najbliższe mecze - Pistons, Hornets, Wizards. Absolutnie nie wolno nam przegrać żadnego z nich. Pełne skupienie, granie swojej gry, niech Banchero wykonuje po 30 FT na mecz, ale róbmy swoje i dopiszmy te 3 zwycięstwa na koncie. Dalej mamy Knicks i Pacers - kolejne ważne mecze, bo z bezpośrednimi rywalami o wspomniane miejsca w tabeli Wschodu. Dalej Nets, dwukrotnie Raps, ponownie Hornets i na koniec kolejnej dyszki Pelicans. Powtórka z 7-3 jak najbardziej realna i wszystko gorzej będzie nasza porażką. Spokojnie można wygrać nawet 8 z tych spotkań, ale... No właśnie, NBA już nie raz pokazała, że jest nieprzewidywalna, a rosnące oczekiwania mogą przeszkadzać w realizacji celów.
Ja jestem dobrej myśli, jak nie teraz to kiedy. I to o czym pisaliśmy na shoutboxie - zdrowie! Jeśli ono dopisze, jeśli będzie regularność, konsekwencja to będzie dobrze. Trzymajmy kciuki! GO MAGIC!