Kilka zdań wstępujinglesPoczątek sezonu Magic, te pierwsze 20 spotkań, można streścić tak - fantastyczny Banchero, Banchero wypada na półtora miesiąca, Magic bez Banchero są fatalni, Magic wracają do domu i odpalają swoją grę, następuje przebudzenie bestii Franciszka! Po 20 meczach Orlando ma bilans 13-7 i zajmuje 3. miejsce w Konferencji Wschodniej. Tak wiem, Wschód jest słaby i dziwny, ale taka lokata bez swojego lidera i gracza zapowiadającego się jako murowany kandydat do All-NBA Team to jest jednak coś. A wygrywaliśmy nie tylko z ogórkami, prawda Suns? Prawda Lakers?
Magic złapali swój rytm, grają świetnie w obronie co pozwala niwelować ułomności w ataku i fatalne wykonywanie trójek (spokojnie, póki co mecz z Bulls traktuję jak fluke). Są nieustępliwi, mają kolektyw, wspierają się nawzajem, do tego Mosley robi świetną robotę, a wstawienie da Silvy do pierwszej piątki było tak ryzykownym, jak trafionym pomysłem.
A to wszystko bez jeszcze jednego podstawowego gracza - WCJ (wrócił na Bulls, ale rozpędzał się na tyle wolno, że można uznać, że ten mecz również graliśmy bez niego :D). Ale jest przecież gruziński wielkolud, pamiętacie co mówiłem o nim w podcaście przed rozpoczęciem sezonu? Carter wypadł, Goga był potrzebny, przyszedł, otrzepał się i zaczął grać. I robi dużo małych, ważnych rzeczy. Ale o poszczególnych zawodnikach później. Tymczasem oddaję głos (a w zasadzie znaki pisane) naszemu specowi od statystyk - @ssonicsl, floor is yours.
Garść statystykssonicslPamięć bywa zawodna, prawda? Ostatnie 10 spotkań to dla nas rewelacyjny czas. Wielu z nas, w tym ja, pewnie sobie myślało: „WOW w 10 spotkaniach 9 wygranych?! Pewnie dawno nie mieliśmy takiej serii”. Noooooo… wcale nie tak dawno…, bo między 15.11.2023 r. a 02.12.2023 r. rozegraliśmy 10 spotkań i też wygraliśmy 9 z nich. I wiecie co? To też były nasze mecze 11-20. Najwyraźniej druga dziesiątka nam służy.
Tym razem miałem nie pisać nic o rzutach za trzy, bo i po co. Każdy widzi. Ale pojawiła się iskierka, no iskiereczka nadziei, że może nadchodzi lepsze. Mecz z Chicago kończymy na 38,5%. MY NA BLISKO 40% (dodaje te 40% na zachętę). O ile po 20 spotkaniach wciąż jesteśmy na dnie tabeli z 31%, tak drugą dziesiątkę spotkań kończymy już na 28. miejscu (32,2%). Wyprzedzamy zdziesiątkowanych Pelicans i pozbawionych gwiazd Sixers. No, ale wyprzedzamy! Przyspieszamy też z oddawaniem rzutów z dystansu. 38,7 próby na mecz średnio po dwudziestu spotkaniach (w meczach 11-20 - 39,5 próby). Sporo, sporo, 10. miejsce w lidze, ale do liderów nam jeszcze daleko. Pewien zespół oddaje już ponad 50 prób na mecz (o 8 więcej niż rok temu). Moim skromnym zdaniem za dużo tych trójek w lidze, za dużo…
Porównajmy więc może pozostałe statystyki i mecze 1-10 vs 11-20 z tego sezonu.
Punkty zdobyte – 106,7 (28. miejsce) vs 108,7 (23. miejsce)
Punkty stracone – 107,5 (3. miejsce) vs 98,3 (1. miejsce) -> dodam, że drugie Houston ma w tym okresie czasu 103,4 pkt, a trzecie Miami 106,8 pkt. GIGANTYCZNA różnica.
Asysty – 24,7 (20. miejsce) vs 24,7 (22. miejsce)
Zbiórki – 42,9 (19. miejsce) vs 41,2 (24. miejsce)
Zbiórki ofensywne – 10,0 (20. miejsce) vs 10,9 (14. miejsce)
Zbiórki defensywne – 32,9 (16. miejsce) vs 30,3 (26. miejsce)
% wygranych defensywnych zbiórek – 75,9% (1. miejsce) vs 70,8% (14. miejsce)
Przechwyty – 8,9 (5. miejsce) vs 9,6 (6. miejsce)
Straty – 15,2 (19. miejsce) vs 13,6 (9. miejsce)
Bloki – 6,1 (9. miejsce) vs 7,0 (4. miejsce)
Skuteczność z gry – 44,1% (24. miejsce) vs 45,4% (19. miejsce)
Skuteczność z osobistych – 76,0% (18. miejsce) vs 82,6% (7. miejsce)
True shooting – 54,8% (24. miejsce) vs 56,9% (17. miejsce)
Rating ofensywny – 107,1 (29. miejsce) vs 113,8 (15. miejsce)
Rating defensywny – 107,4 (3. miejsce) vs 102,7 (2. miejsce)
Asysty/Straty – 1,63 (21. miejsce) vs 1,82 (15. miejsce)
Skuteczność przeciwnika z gry – 46,2% (13. miejsce) vs 44,8% (8. miejsce)
Skuteczność przeciwnika w rzutach za 3 – 37,7% (26. miejsce) vs 34,5% (10. miejsce)
Zbiórki ofensywne przeciwnika – 8,1 (1. miejsce) vs 9,8 (6. miejsce)
Straty przeciwnika – 15,2 (10. miejsce) vs 18,4 (2. miejsce)
Co od razu widać? Postęp w ofensywie. O ile defensywa jest na podobnym lub może nawet trochę wyższym poziomie - w jednych statystykach wypadamy lepiej (np. rating defensywny, punkty stracone, bloki), w innych gorzej (% wygranych zbiórek, zbiórki), tak w ofensywie naprawdę widać progres. Najważniejsze to to, że w górę poszły skuteczności z gry. Zarówno za 1, 2 i 3 punkty. Mniej tracimy piłek, poprawiliśmy ratio asyst do strat. No i ta poprawa o 2 punkty w zdobytych punktach. Oprócz nas jeszcze tylko, albo aż 9 zespołów poprawiło się o minimum 2 pkt na mecz: Memphis, Chicago, NYK, Dallas, Houston, Milwaukee, Detroit, San Antonio, Utah. Jest dobrze, ale liczymy na jeszcze więcej (Banchero efekt?).
A ode mnie na koniec jeszcze mała zagadka. Bez zaglądania w statystyki proszę! ;) Jak myślicie, która drużyna w lidze, w tym sezonie, oddaje więcej rzutów za trzy niż za dwa? I jaka druga drużyna w lidze, w okresie gdy my rozgrywaliśmy mecze 11-20, też oddawała więcej rzutów za trzy niż za dwa. Dacie radę zgadnąć jakie to dwie ekipy? No ale statystyki to statystyki a teraz czas odpowiedzieć na pytanie „Jaki był rzeczywisty obraz tych spotkań?” Skrzatos, opowiedz nam o tym.
Ogólna ocena gry MagicskrzatosKto by pomyślał, że po 20 spotkaniach Regular Season będziemy mieli bilans 13-7? Może przed sezonem sporo kibiców mogłoby postawić na taki obrót spraw, ale w wyniku kontuzji nie tylko Banchero, ale i Cartera Jr. bilans 9-1 w drugiej dziesiątce spotkań wydawać by się mógł nazbyt optymistyczny.
9-0 na własnym parkiecie, jedyna ekipa NBA, która nie przegrała jeszcze w domu, pierwsza obrona Wschodu, plus będący w All-Star formie Franz Wagner dały nam w ciągu ostatnich dwóch tygodni naprawdę wiele powodów do radości. Z drugiej strony złośliwi mogą powiedzieć, że nie mierzyliśmy się z najlepszymi drużynami NBA, ale bez swojego lidera nawet mecze z przeciętniakami mogły by być wymagające.
Nasi ulubieńcy zaczęli tą dziesiątkę od czterech domowych zwycięstw, gdzie kolejno z kwitkiem odsyłali: Wizards, Hornets, Pacers i Sixers (NBA Cup). W każdym z tych meczów liderem punktów był Franz Wagner, który godnie zastępuje Banchero w czasie jego rehabilitacji. W ogóle tylko dwukrotnie ktoś inny niż Franz zdobywał w tych 10 meczach więcej punktów dla Magic (w porażce z Clippers był to Black – 17 pkt oraz w ostatnim meczu przeciwko Bulls, Suggs – 31 pkt, dla którego jest to carrer-high).
Po serii gier w Kia Center udaliśmy się w krótką, ale intensywną (3 mecze w 4 dni) trasę i niespodziewanie przywieźliśmy z Zachodu dwa zwycięstwa (Suns, Lakers). Najwięcej emocji mieliśmy w meczu z Los Angeles Lakers, gdzie o pozytywny rezultat walczyliśmy do ostatnich sekund. Jak wszyscy dobrze wiemy 10. win w RS zapewnił nam swoją kluczową trójką, nie kto inny jak Franz Wagner!
Ostatnie 3 mecze to bardziej kontrolowane zwycięstwa z Pistons, Hornets i Bulls, gdzie pojedynek w Charlotte był po prostu ciężki do oglądania.
Dobra obrona, szczególnie w decydujących kwartach (gdzie liderujemy w NBA), ograniczona liczba strat (13.6 – 7. miejsce), zabarykadowanie pomalowanego (43 pkt rywali na mecz – 2. miejsce) oraz lider w postaci Franza Wagnera, który w tym okresie ma statystyki na poziomie: 27 pkt, 5,6 zb, 7 ast, 2,3 stl tylko 1,8 strat na mecz. To wszystko na przyzwoitych 46% z gry, 34% za 3 (przy prawie 8 próbach na mecz) oraz 87% na linii FT.
Mamy za sobą naprawdę dobry okres i miejmy nadzieję, że będziemy to kontynuować, że jak najdłużej zostaniemy niepokonani w Kia Center, że awansujemy do ćwierćfinałów NBA Cup i że w kolejnym podsumowaniu będziemy już pisali o tym, że Magic mogą w końcu grać ze swoim liderem Paolo Banchero.
Gracze na plus i minusjingles(+)
Franz Wagner - kontuzja Banchero może mu wyjść na dobre, świetnie przejął rolę lidera, jest fantastyczny, co najmniej dwa razy gdyby chciał, albo musiał i dostał więcej minut zdobyłby 40 pkt, mecz z Lakers to majstersztyk w jego wykonaniu. Wielkie brawa, taki bilans bez Paolo to w dużej mierze jego zasługa!
Mo Wagner - zawsze solidny, ale ostatnio ponadprzeciętnie. Nie gra pięknie, ale gra skutecznie, daje świetne wsparcie młodszemu bratu, jest graczem przy którego akcjach w ataku mam chyba największy spokój o skuteczne wykończenie. Mega solidny i mądry gracz!
Goga Bitadze - zablokuje, zbierze, zagra pick'n'roll, trafia osobiste, robi swoje, robi nawet więcej niż od niego oczekujemy, drugi sezon z rzędu. Rok temu było podobnie - z nim w składzie Magic zrobili run 9-0. Przypadek?
Dodatkowe wyróżnienie: Anthony Black (future star), Cole Anthony (odpycha się powoli od dna, props za determinację), Tristan da Silva (dźwignął presję)
(-)
Gary Harris - mimo, że statystycznie ma najlepszą skuteczność w Magic zza łuku (nie liczę 1/1 Queena), to jednak ten zawodnik do mnie nie przemawia. W obronie odstaje od reszty, jest dość przewidywalny i jednowymiarowy. Oby nie musiał za często grać jako starter.
KCP - uwielbiam go i bardzo niechętnie go tu umieszczam, ale jednak nadal nie może odnaleźć skuteczności za 3 i nie jest w tej kwestii sobą. Ale mam nadzieję, że po meczu z Bulls pójdzie za ciosem, zagra mi na nosie i wróci na właściwe tory, a ja za 10 spotkań kłaniając się w pas umieszczę go w tej kategorii powyżej. W obronie jest przecudny. PS. Gratulacje z powodu zostania tatą! PS2. Dodatkowy minus za spudłowanie pierwszego osobistego w sezonie - lamus!
Caleb Houstan - za to, że w mającej takie problemy zza łuku drużynie nie jest w stanie wywalczyć minut, a nawet w garbage time nie robi nic fajnego, żeby utrzymać się w lidze. Poza tym jakoś mi głupio umieszczać tu graczy z rotacji po 9-1 bez Banchero.
skrzatosPrzy takim bilansie ciężko wyróżnić tylko trzech graczy, dlatego tym razem plusy wędrują dla CAŁEJ DRUŻYNY!! Począwszy od Franza, poprzez Suggsa, który zaliczył swój carrer-high, KCP, który w końcu zaczął trafiać za 3, Bitadze i Isaaca, którzy robią świetną robotę w obronie. Dalej Mo Wagner, czyli najlepszy zmiennik Magic, rookie Da Silva, który naprawdę daje radę jak na okoliczności, w jakich się znalazł, Anthony Black, który świetnie broni, nie boi się wchodzić pod kosz jak nie idzie mu rzucanie za 3, plus coraz lepszy przegląd pola. Cole Anthony, który w dużej mierze przyczynił się do wygrania meczu w Charlotte, Harris – dobrze pracujący na nogach w obronie oraz czasami trafiający za 3, WCJ wracający po kontuzji oraz głęboka ławka (Howard, Joseph, Houstan, Queen), która w garbage-time nie pozwala rywalom pomniejszać przewagi. BRAWO DRUŻYNA!
Minusy:
Brak!
ssonicslKto na plus?
1. Franz Wagner – nie może być inaczej. Zawodnik tygodnia konferencji wschodniej. Wspaniała dyspozycja. 23, 32, 29, 31, 32, 14, 37, 30, 21, 21. A to tylko punkty. Franz dokładał jeszcze asysty, zbiórki, przechwyty, bloki… Zdecydowanie płaciliśmy mu nie tylko za atak ale i za obronę. Franz był fenomenalny.
2. Moritz Wagner – wybór kolejnych zawodników nie jest łatwy, bo za ostatnie spotkania chciałoby się wszystkich chwalić. Ale numerem 2 będzie starszy brat. Duże wsparcie z ławki rezerwowych. Tylko w jednym z dziesięciu spotkań nie zaliczył co najmniej 10 punktów (9 pkt z Suns, ale też przebywał tylko 12 minut na parkiecie), często będąc drugim najlepszym strzelcem drużyny.
3. Goga Bitadze – nasz trzeci center. Człowiek, który siedząc na ławie nie grymasi, cierpliwie czeka na swoją kolei, a gdy ją w końcu dostaje nie zawodzi. Taki trzeci garnitur to skarb! Bardzo równa dyspozycja. W ofensywie dorzuca swoje, nie siląc się przy tym na granie czegoś czego nie potrafi. W defensywie natomiast stanowi silne wsparcie dla naszej obrony zespołowej. W każdym z tych 10 spotkań zaliczył co najmniej 1 blok.
Minusy?
1. Jett Howard – Bardzo trudno, naprawdę bardzo trudno wskazać tych zawodników na minus. No ale jak mus to mus. Ostatnie 5 spotkań w wykonaniu Jetta to 2-13 za trzy. A on ma rzucać. Od tego ma być. No a ostatnio wygląda to trochę słabo. Choć w sumie w sezonie ma takie nie najgorsze 34,5%, ale… no naprawdę na siłę będą te minusy ;)
2. Cole Anthony – Gdybym miał oceniać tylko 2 ostatnie spotkania, to Cole’a by tu na pewno nie było. No ale to bilans za 10 spotkań, a wcześniej był totalny zjazd formy. Miejmy jednak nadzieję, że najgorsze za nim i będzie od teraz dawał solidne minuty z ławki.
3. Caleb Houstan – ale sobie wymyśliłem, nie? W ostatnich 10 spotkaniach zagrał łącznie 22 minuty. Kompletnie wypadł z rotacji i nie daje powodów trenerowi aby do niej wrócić. W sezonie niecałe 17% za trzy, a w tych 22 minutach 0-4. W zeszłym roku dobił do 37% z dystansu. Buuuuu.
Oczekiwania na kolejne 10 spotkań@ Brooklyn
@ Brooklyn
@ New York
@ Philadelphia
@ Philadelphia
vs Phoenix
vs Oklahoma City
vs Miami
vs Boston
vs Miami
jinglesApetyty rozbudzone, więc wszystko poniżej 5-5 będzie zawodem. Zaczynamy od 5 spotkań na wyjeździe, potem 5 gier u siebie. Dziwny układ spotkań, aż 3-krotnie dwumecz, w tym raz z 1-meczową przerwą na Boston podczas wizyty Heat w O-Town. Liczę też, że Banchero albo wróci albo zbliży się do powrotu na tyle, by zaraz po Świętach mieć go znów w składzie. Jestem dobrej myśli! GO MAGIC!!!
skrzatosNajważniejsze dla mnie to zapewnienie sobie miejsca w ćwierćfinale NBA Cup, bo fajnie byłoby nas tam zobaczyć. Gramy aż 5-krotnie na wyjeździe i prosiłbym, chociaż o dwa zwycięstwa (wierzę, że będzie lepiej), kolejne 5 zagramy w Kia Center i choć myślę, że nasza twierdza w końcu padnie to, że nie przegramy w niej więcej niż raz. Obstawiam 6-4.
ssonicslApetyt rośnie w miarę jedzenia, tak? Więc aby było lepiej niż poprzednio to musiałoby być 10:0. No ale na taki wynik to nie liczę, nikt chyba nie liczy, prawda? Mamy przed sobą najpierw 5 spotkań wyjazdowych, później 5 spotkań domowych. Co do wyjazdów, bilans nawet 3-2 jest możliwy. U siebie z kolei może być trudniej, ale jeśli bilans będzie 6-4, 7-3 będę naprawdę zadowolony.